Przychodnia Weterynaryjna TeodorBlog

  • Trudne tabletki

    04/05/2017

    Sezon kleszczowy w pełni i przyjmujemy niestety mnóstwo chorych psów. Właściciele mają wątpliwości dotyczące sposobów zabezpieczania pupili przed kleszczami, zwłaszcza że po sieci krąży wiele opinii, a najnowsze leki doustne są najbardziej podejrzane. Postanowiłyśmy podzielić się naszymi przemyśleniami na ten temat.

    W naszej pracy dokładamy wszelkich starań, by Wasze zwierzęta były zdrowe i byście mogli się jak najdłużej cieszyć się swoim towarzystwem. Wszystko co robimy, każde nasze działanie jest nakierowane na dobro Waszego zwierzęcia. Jego choroba to w jakimś sensie nasza porażka, bo nie udało się jej zapobiec. Dlatego szczepimy, dlatego zalecamy coroczne wizyty żeby zbadać zwierzaka, dlatego namawiamy na badania, dlatego tłumaczymy że warto sterylizować. Bo jest nam bardzo trudno i smutno, kiedy patrzymy na szczenięta umierające na parwowirozę i myślimy “Przecież wystarczyło zaszczepić”. Podobnie kiedy operujemy ropomacicze albo rozsiany nowotwór sutka, albo usuwamy nowotwór jądra, z tyłu głowy mamy “Gdyby była wysterylizowana / gdyby był wykastrowany, byłoby łatwiej”. Nie nam, tylko jemu. Byłoby lepiej dla tego zwierzęcia.

    Wierzymy, że właściciele zawsze chcą jak najlepiej dla swojego psa czy kota. Strach przed operacją albo nieznanym lekiem jest normalny. Jeśli macie wątpliwości - pytajcie. Ale też uwierzcie, że jeśli do czegoś namawiamy, to robimy to mając wiedzę i głębokie przekonanie, że proponowana opcja jest najmniej ryzykowna i najlepsza dla waszego zwierzęcia.

    Każda procedura medyczna niesie ze sobą ryzyko. Nie ma znaczenia, czy mowa tu o szczepieniu, podaniu preparatu przeciwlękowego na Sylwestra, operacji sterylizacji czy też leku przeciw kleszczom. Każda i zawsze jest ryzykowna. Ale jeśli ją proponujemy, to dlatego że potencjalne ryzyko jest wielokrotnie mniejsze niż nie robienie niczego.

    Łatwiej jest pogodzić się z działaniem niepożądanym szczepionki pod postacią lekkiego obrzęku, który po tygodniu zniknie niż patrzeć na psa umierającego na chorobę zakaźną. Łatwiej jest starannie zaplanować zabieg sterylizacji u rocznej suki, zrobić wszystkie badania i mieć jak najwięcej rzeczy pod kontrolą niż operować ropomacicze u 12 letniej suki z chorym sercem i nerkami.

    Tak samo łatwiej jest podać zabezpieczenie przeciw kleszczom niż spędzać dnie na kroplówkach, podejmować decyzje o przetoczeniu krwi, o dializie i robić codziennie badania krwi.
    O kosztach nawet nie mówimy, ale gdybyśmy były cyniczne to naprawdę najbardziej nam się opłaca, żeby nikt nie zabezpieczał, nie kastrował i nie szczepił swoich zwierząt.

    Leki są badane. Nie bierzemy pod uwagę spisku światowego iluminatów i cyklistów, którzy projektują leki, by wymordować Wasze psy. Lek który został dopuszczony do obrotu został najpierw wymyślony, potem zbadany na hodowlach komórkowych, potem na ostrożnie dobieranych grupach badawczych, potem na coraz większych podczas badań klinicznych i potem dopiero został dopuszczony na rynek. Co więcej - każdy lek jest nadal badany. Producentom naprawdę nie zależy na zabijaniu swoich klientów.

    To normalne, że lek bada ten kto go produkuje. Ale konkurencja nie śpi. Bada swoje preparaty, a jeśli mija czas ochrony patentowej leku to bada też leki innych firm. Oprócz tego naukowcy badają niezależnie. Wykonuje się tzw peer review studies, czyli ocenia się, czy dotychczasowe badania były porządnie zrobione i są wiarygodne. Dodatkowo cały czas przeprowadza się tzw meta analizy, czyli zbiera się do kupy wszystkie dostępne dane i wyciąga wnioski. Naprawdę są ludzie, którzy to robią i naprawdę robią to rzetelnie. Działania niepożądane niestety zawsze mogą się zdarzyć, ale też wszyscy o nich wiemy.
    Popatrzcie na opisywaną w artykule właścicielkę psa JoJo. Pani jest przekonana, że to tabletka przyczyniła się do jego śmierci, ale też twierdzi że “JoJo wymiotował zarówno po pierwszej jak i drugiej dawce Bravecto, ale nie przejęła się tym aż tak bardzo, bo w ulotce jest zapisane, że taki może być skutek uboczny. Jednak po podaniu leku trzeci raz, z psem trzeba było jechać do weterynarza na intensywną terapię. Niestety JoJo nie udało się uratować…” Dramatyczne. Ciarki chodzą po plecach każdego, kto kocha swojego psa. Tylko wiecie co? Opisany lek podaje się co 12 tygodni. Trzy miesiące. A więc Jojo wymiotował przez pół roku, aż po kolejnej dawce (nie wiemy czy od razu po podaniu, czy może już pod koniec jej działania) trzeba było jechać na intensywną terapię. No nie dziwne, że pies wymiotujący od pół roku jej potrzebował. Mamy nadzieję, że jeśli będziecie mieć pecha i Wasz pies zacznie mieć takie problemy, nie będziecie patrzeć bezczynnie jak wymiotuje przez sześć do dziewięciu miesięcy zanim udacie się z nim do lekarza.

    Twierdzenie, że w ciągu ostatnich 3 lat około 1200 psów zmarło z powodu tabletki w całej Europie i Stanach brzmi dramatycznie, bo tak brzmią duże liczby. Ale to jednak nie pokazuje skali problemu.

    Po pierwsze, nie udowodniono, że śmierć nastąpiła z powodu podania tabletki. Podano tylko twierdzenia właścicieli. Ludzie chcą widzieć związki przyczynowo-skutkowe, bo tak jest zbudowany nasz umysł. Ale to trochę tak, jakby widzieć związek “Kiedy jadłem zapiekankę idąc ulicą, potrącił mnie samochód, więc jedzenie zapiekanek może prowadzić do wypadków”. To że coś nastąpiło po czymś, nie oznacza że było tym spowodowane. Chociaż to że pies umarł po tym jak wymiotował pół roku, jednak może być powiązane, to nie mamy pewności, czy akurat przez podanie tabletki.

    Po drugie, brakuje trochę porównania, ile psów umiera z powodu chorób odkleszczowych i ile jest z tego powodu leczonych. Bo to trochę zmienia perspektywę. Babeszjoza, anaplazmoza, ehrlichioza, borelioza, wirusowe zapalenie mózgu i jeszcze parę innych są naprawdę groźne i w większości przypadków śmiertelne jeśli nieleczone.

    To, że na Facebooku są specjalne grupy nie jest żadnym dowodem na nic. Podobnie jak film na YouTube.
    Nie przekonuje nas też argument, że tabletki można stosować tylko u zdrowych psów. Bo jak już jest chory (ma problem z wątrobą, sercem, przewlekłą niewydolność nerek albo anemię bo walczy z nowotworem) to niby będzie dla niego bezpieczniej jak zachoruje na babeszjozę? Oczywiście jesteśmy całe za robieniem badań, bardzo do tego zachęcamy, bo im więcej wiemy, tym lepiej możemy zaopiekować się psem. Przy chorobach odkleszczowych bardzo częstym powikłaniem jest tzw autoagresja. Jest to sytuacja, w której układ odpornościowy usiłuje walczyć z pasożytem, ale “myli się” i zaczyna niejako z rozpędu atakować własne tkanki. Leczenie polega na podawaniu leków immunosupresyjnych, czyli hamujących układ odpornościowy. Lekami pierwszego rzutu są wysokie dawki sterydów. Wiecie jak czuje się wątroba psa który przez 3 miesiące bierze ogromne dawki sterydów a dodatkowo jest po dwóch przetoczeniach krwi? Gwarantujemy, że wolałaby tabletkę przeciw kleszczom.

    Wątpliwości wzbudzają również doniesienia o tym, że psy zaczęły mieć problemy ze skórą, nerkami i wątrobą. Bo choroby skóry, nerek i wątroby są stare jak świat i nie pojawiły się razem z tabletką. Wymieniane jako rasy dotknięte działaniami ubocznymi są przede wszystkim beagle, buldogi, owczarki niemieckie, boksery, sznaucery, golden retrievery i shih tzu. Nie dziwi nas, że popularne rasy psów są często wymieniane, ale chyba wynika to raczej z tego, że skoro jest ich dużo, to statystycznie mają większą szansę trafić jako pacjent.

    I po ostatnie - CHEMIA. Po co truć psa chemią? Może jakieś naturalne środki? Może. Tylko miejcie na uwadze, że matka natura nie jest specjalnie czuła. Generalnie to stara się zabić Waszego psa. Kleszcze w końcu są naturalne. York i mops nie są specjalnie naturalne, podobnie jak smartfon i Facebook, na którym to czytacie. Więc może lepiej zawierzyć zdobyczom cywilizacji? Bo wszystko jest chemią i w odpowiedniej dawce wszystko jest trucizną. Jeśli zjecie za dużo soli lub wypijecie za dużo wody na raz - umrzecie. Olejki eteryczne ładnie pachną i może trochę odstraszają owady, ale mogą też powodować reakcje uczuleniowe, podrażnienie skóry i dróg oddechowych. Krople i obroże podobnie. Tak samo w końcu tabletki mają swoje działania niepożądane.

    Różnica polega na tym, że my bierzemy za to odpowiedzialność. Leczymy komplikacje (chociaż zdarzają się niezmiernie rzadko). Leczymy również pacjentów, którzy mimo ochrony (lub przez jej brak) zachorowali. Robimy to najlepiej jak umiemy. Zastanówcie się, czy wolicie zaufać anonimowemu doradcy z grupy na forum, czy nam. Bo to my będziemy z Wami i Waszym psem w trudnych chwilach. Szanujemy każdą decyzję, którą podejmiecie, bo wierzymy że robicie to w najlepszej wierze i z troski o swoje zwierzę. Ale niech ta decyzja nie będzie podyktowana strachem zasianym przez nierzetelne źródła.

    PS Nie mamy na celu reklamowania jakiegokolwiek środka, ale oburza nas narażanie zdrowia psów przez sianie niesprawdzonych informacji przez ludzi, którzy nie mają kompetencji do oceny ich stanu zdrowia. Obroża, krople, tabletki - wybierzcie to, co najlepiej się sprawdza u Waszego psa.

Skontaktuj się z nami

Godziny otwarcia przychodni:
poniedziałek - piątek 9:00-20:00 sobota - niedziela 10:00-14:00

Zadzwoń do nas: 22 641 11 23 lub napisz: moc.liamgtewrodoet